Obserwatorzy

niedziela, 2 marca 2014

Lubię projekty! Dermogal A+E zakończony

 

Połowa rozpoczętego 1. grudnia projektu pielęgnacyjnego dobiegła końca. W ciągu dwóch i pół miesiąca używałam regularnie, aczkolwiek z przemyślanie zmienną częstotliwością wygrane w rozdaniu u Kyariss kapsułki żelatynowe Dermogal A+E. Na dowód puste blistry ;)


Za miejsce kontrolne wybrałam czoło. Dla przypomnienia stan z pierwszego dnia:






Opisując słowami: wielki, czerwony krater po ropnym wrogu (nieprzyjaciel to za mało powiedziane ;) ) sprzed miesiąca, dość dużo ropnych grudek podskórnych, mimo stosowania żelu do mycia twarzy z Biodermy, regularnych pilingów i (trochę mniej regularnych) maseczek dość mocno zanieczyszczone pory. Cera z lekką skłonnością do świecenia się.

Oczywiście na początku zastanawiałam się, czy stosowanie olejku do mojej raczej tłustej i zanieczyszczonej cery jest dobrym rozwiązaniem, ale powołując się na super recenzje w internecie postanowiłam zaryzykować i rozpocząć codzienną kurację, z zastrzeżeniem, że mogę modyfikować częstotliwość użytkowania.

Pierwszy blister, czyli 24 rybki, używałam codziennie. Oczywiście w nos rzuca się dość charakterystyczny zapach, mnie przypominający zjełczałe orzechy włoskie. Osobiście nie jestem szczególnie wrażliwa na zapachy maści czy kosmetyków, mając z tyłu głowy, że w końcu ma mi to pomóc ;) , ale wyobrażam sobie, że dla niektórych wrażliwców ten zapach może uniemożliwiać używanie. Na szczęście już teraz mogę powiedzieć, że zapach okazał się dla mnie jedyną wadą rybek, a w dodatku pod koniec opakowania już w ogóle mi nie przeszkadzał.

Przy pierwszych dwóch użycia bardzo zaskoczyło mnie to, że moja, jak mi się wydawało, tłusta cera twarzy błyskawicznie "wypiła" zawartość całych kapsułek. Od trzeciego dnia jedna rybka wystarczała mi już na twarz, szyję i dekolt i de facto mogłaby mieć dla mnie przynajmniej o 1/3 mniejszą pojemność. Co bardzo istotne, mimo że po aplikacji twarz jest oczywiście tłusta, to codziennie rano budziłam się z gładziusieńką, zupełnie nie tłustą buzią - kosmetyk był całkowicie wchłonięty, a skóra ładnie wypoczęta :)

Dość szybko zaczęłam zauważać też kolejne zmiany. Poniżej zdjęcie po dwóch tygodniach używania:



Przez dwa tygodnie nie pojawił mi się żaden nowy wyprysk, a grudki zaczęły się zmniejszać. Już wtedy zauważyłam również ogólne odżywienie i lekkie pojędrnienie skóry buzi.


Po kolejnych dwóch tygodniach poprawiła się też sytuacja z porami. Widoczny na zdjęciu czerwony strupek, to przyznaję się bez bicia, wina własna ;) Już pod koniec pierwszego blistra zauważyłam, że skóra jakby zaczęła się "nasycać" olejkiem i poczułam potrzebę używania go rzadziej. Co na pewno istotne, kilkakrotnie poczułam charakterystyczne dla przesuszonej cery ściągnięcie, mimo jednoczesnego uczucia odżywienia skóry. Postanowiłam zatem drugi blister używać co drugi dzień, na przemian ze stosowanym wcześniej bez przerwy Kremem na dzień i na noc do cery suchej i zmęczonej z bio olejkiem z awokado od Ziai.
W połowie drugiego blistra (niestety nie zrobiłam zdjęć) skorygowałam użytkowanie olejku na co trzeci dzień i to jest chyba najlepsza opcja dla mojej cery. Co ciekawe, olejek w dalszym ciągu wchłaniał się do ładnego matu rano, a po użyciu kremu od Ziai, mimo że przed używaniem Dermagolu miałam taki sam rezultat, często budziłam się z przetłuszczoną buzią.
Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia z pierwszego dnia po skończeniu opakowania:




Mam nadzieję, ze różnica jest widoczna: praktycznie brak grudek podskórnych , mocno oczyszczone (chociaż dalej widoczne) pory skóry (w tym miejscu być może warto wspomnieć, że skończyła mi się Bioderma i zaczęłam używać innego, wielokrotnie tańszego żelu do mycia twarzy do cery normalnej, ale o tym innym razem), wyczuwalne uczucie odżywienia i pojędrnienia skóry. Lekko zbielała blizna między brwiami, chyba myślałam, że olejek na bliznę podziała lepiej, ale i tak jestem zadowolona.

Przy okazji wspomnę, że przez cały czas rano niezmiennie stosowałam bardzo mi pasujący Krem redukujący podrażnienia trądzik różowaty z serii Ziaja Med.

Oczywiście po zakończeniu opakowania pobiegłam do apteki po nowe pudełeczko, dostałam bez problemu w akurat drugiej aptece, do której zajrzałam. Cena to 12,99 zł - jak najbardziej dobrze zainwestowane pieniądze.

Myślę, że na koniec warto wspomnieć, że przez ostatni tydzień stosowałam na noc inny olejek, który w niewielkiej ilości dostałam na wypróbowanie od koleżanki i którego używanie prawdopodobnie zaowocowało nowymi grudkami (piszę prawdopodobnie, gdyż próbuję również inny kosmetyk na rano, ale skłaniam się w kierunku tego olejku). Z przyjemnością powrócę teraz do rybek Gala i polecam wypróbowanie ich wszystkim, którzy zmagają się z problemami skórnymi. Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Świetna cena i ogromna wydajność. Wciąż planuję wrócić do oleju jojoba, który był najlepszym regeneratorem moje trądzikowej skóry, ale kuszą mnie te rybki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rybki warto spróbować, bo nawet jak się nie sprawdzą, to strata finansowa niestraszna. ja może kiedyś wypróbuję jojobę.

      Usuń
  2. O tych rybkach czytałam wiele pozytywnych opinii, widzę, że Tobie również posłużyły :) Ja aktualnie stosuję olej z baobabu i pestek śliwek, też doskonale poprawiają wygląd mojej skóry, ale jak wykończę zapasy, to chętnie sięgnę po te rybki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o oleju z pestek śliwek nie słyszałam, na pewno o nim poczytam :)

      Usuń