Obserwatorzy

poniedziałek, 30 września 2013

Lubię wykańczać... kosmetyki ;) Wyrzutki kwartalne lipiec-wrzesień '13



Na kilku kosmetycznych blogach zauważyłam ostatnimi czasy pewnego rodzaju znużenie denkowymi postami. Część blogerek przestała widzieć sens chomikowania pustych opakowań i pokazywania ich później w takich zbiorczych, długaśnych notkach. W pewnym sensie to rozumiem, jednak takie posty należą do  moich ulubieńców i zawsze je u Was przeglądam (a te długie posty z mnóstwem produktów lubię najbardziej :D ). W dodatku skumulowane wyrzucenie pustych opakowań przysparza mi jeszcze więcej satysfakcji ;) , dla której mogę je nawet przetrzymywać przez trzy miesiące, jak to miało miejsce tym razem ;) Zapraszam zatem do oglądania :)


Dwa kremy z Avonu dostałam w spadku od koleżanki (po ok. 1/3 opakowania):

1. Avon Care Rich Moisture Intensywnie nawilżający krem z gliceryną do rąk i paznokci. Ekstrakt roślinny + witamina E. Formuła z wapniem, 125 ml - to sztandarowy, znany chyba wszystkim krem Avonu. Co jakiś czas wpada do mnie tubka, z czego jestem całkiem zadowolona. Dobrze pielęgnuje, delikatnie pachnie, wydajny i tani. Kupię ponownie za jakiś czas.

2. Avon Care Rozjaśniający krem do dłoni z przebarwieniami. Cytryna i ogórek, 125 ml - też miałam go już wcześniej. Nie mam przebarwień na dłoniach, więc nie jestem w stanie ocenić jego działania w tej dziedzinie. Nawilża natomiast w miarę, szybko się wchłania, ma lekką formułę, przyjemną na lato. Ładnie pachnie ogórkiem. Tani. Mimo wszystko nie wiem, czy kupiłabym ponownie.

3. Dove Hydro Fresh Beauty Body Lotion Balsam do ciała dla skóry nawilżającej, 250 ml - wg producenta to balsam o lekkiej konsystencji, szybko wchłaniający się i nawilżający skórę na 24 godziny. W rzeczywistości miał totalnie wodnistą konsystencję, przez co był strasznie niewydajny, pozostawiał na skórze na jakiś czas film, po czym znikał, zostawiając suchą skórę. No i ten brzydki zapach. Nie kupiłabym ponownie.

4. Avon Care fresh hydration Chłodzący balsam do ciała z wyciągiem z trawy cytrynowej, 200 ml - bardzo ładnie pachniał, pielęgnował i nawilżał na odpowiednim jak na lato poziomie. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo podoba mi się jego buteleczka ;) Niestety ma jedną wadę - w ogóle nie chłodzi ;) Nie wiem, czy kupię ponownie.

5. Dove Beauty Blossom Cream Limited Edition, 75 ml - fajny kremik, ładnie nawilżał, pięknie pachniał, był nawet moim ulubieńcem w czerwcu, szkoda, że już nie jest dostępny, bo może kupiłabym ponownie.

6. Dabur Vatika Olejek kaktusowy przeciwko wypadaniu włosów, 200 ml - pisałam o nim więcej TUTAJ, moje zdanie na jego temat do końca opakowania się nie zmieniło. Przeciwko wypadaniu włosów u mnie nie bardzo działał, ale niesamowicie pielęgnował włosy, które były dzięki niemu mięsiste, błyszczące i przyjemne w dotyku (zwróciła na to uwagę nawet moja fryzjerka). Obok kokosowej Vatiki to mój pierwszy olejek do włosów, więc mam ochotę wypróbować teraz coś innego, ale może kiedyś do niego wrócę.

7. Rossmann Babydream Olejek pielęgnacyjny, 250 ml - standard Rossmanna, wielofunkcyjny kosmetyk, który warto mieć w łazience. Ja go używam albo jako składnika domowego pilingu kawowego, ale po prostu do pielęgnacji skóry całego ciała. Kupię na pewno.



8. Ziaja med Kuracja łagodząca zmiany trądzikowe, Krem redukujący podrażnienia, seria trądzik różowaty, 50 ml - pisałam o nim już TUTAJ - na chwilę obecną mój ulubiony krem, spełnia wszystkie obietnice producenta. Kupiłam ponownie.

9. Avon Solutions freshest pure Peeling, maseczka, krem myjący, 100 ml - recenzja TUTAJ. Jako żel myjący OK, reszta to obietnice bez pokrycia ;) Nie kupię ponownie.

10. Avon Solutions truly radiant Naprawcza emulsja na noc, 50 ml - opisana w szczegółach TUTAJ - zużyłam, więcej nie kupię.

11. Balea Aqua Augen Roll-on mit Blaualgenextrakt Krem do okolic oczu z ekstraktem z niebieskich alg do skóry suchej, 15 ml - świetny! Na początku nie zrobił na mnie wrażenia, ale po jakimś czasie zorientowałam się, że nie pojawiają mi się suche, podrażnione skórki w okolicach oczu, co wcześniej się zdarzało. Fajne opakowanie z tą kuleczką, dzięki czemu jest też wydajny (starczył mi na ponad rok codziennego używania). I ma piękny, ozonowy zapach. Nie wiem, czy jest jeszcze dostępny, poza tym mam zapas kremów pod oczy, ale kupiłabym ponownie.

12. Aurecon Spray do higieny uszu, Roztwór z Morza Martwego z dodatkiem Aloe Vera, 50 ml - używam regularnie. Niestety ostatnio nie było go w aptece, więc mam w tej chwili coś innego, ale na pewno do niego wrócę.


13. Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy, 100 ml - jeden z ulubieńców wakacji, mam jeszcze zapas ;) i na pewno kupię ponownie.

14. Balea Jeden Tag Shampoo Himbeere Codzienny szampon o malinowym zapachu, 300 ml - szampon całkiem w porządku, pisałam o nim TUTAJ, ale nie wiem, czy kupiłabym ponownie.

15. Balea Brazil Mango Żel pod prysznic - pokazywałam go Wam TUTAJ. Był w porządku, ale nie kupiłabym ponownie.

16 i 17. Coty Reveal by Halle Berry sensuous bath & shower gel oraz Halle by Halle Berry hydrating shower gel, 30 ml - oba kupiłam w zestawie z dezodorantami perfumowanymi w jakiejś śmiesznej cenie ok. 17 zł w Carrefourze. Niestety, zapachy trochę odbiegają od tych w buteleczkach, jednocześnie są niesamowicie intensywne (aż za bardzo), a żele same w sobie wysuszają skórę. Nie kupiłabym ich osobno.


18. Ziaja Sensitive anty-perspirant w kremie, 60 ml - na co dzień używam ałunu, ale w bardziej intensywne czy gorące dni jednak sięgam po zwykły antyperspirant. Ten był taki sobie, nie kupię ponownie.

19. Próbka żelu pod prysznic no name, z hotelu ;) 20 ml - ładny kwiatowy zapach, mam jeszcze ze 3 opakowania, więc idealny na weekendowy wyjazd.

Dwa wygrzebane do dna lakiery :) :

20. H&M lakier do paznokci Orange, 5 ml - pokazywałam go TUTAJ, gościł na moich stopach przez całe wakacje, fajny, ale już niedostępny. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie.

21. Essence lakier do paznokci You Rock! 03 Kings of mints, 7 ml - pokazywałam go m.in. TUTAJ. Bardzo go lubiłam, ale jako że był z serii limitowanej, już jest nie do zdobycia. Może kupiłabym ponownie.

22. H&M White lily EDT, 10 ml - kupiłam w wyprzedaży za dokładnie 5 zł. Taka zachcianka, bo był w ślicznej puszeczce ;) . Pachniał bardzo ładnie, ale był bardzo nietrwały. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie, ale w cenie 5 zł może ;)

23. Ajona Koncentrat pasty do zębów, 7 ml - pokazywanie pasty do zębów w denkach uważam raczej za zbędne, ale Ajona to naprawdę ciekawy produkt. Nie zawiera fluoru, świetnie odświeża. Jako że to koncentrat, używa się go w minimalnej ilości (łepek od szpiki) i przez to jest serio niesamowicie wydajny. Do dostania w aptekach za ok. 3 zł. Polecam, kupiłam ponownie, już w większym opakowaniu.


Saszetki i próbki:

24. Perfecta Beauty Mask, antybakteryjna maseczka na twarz z wyciągiem z gruszki z glinką termalną do cery trądzikowej, 8 ml - dwie sztuki - pisałam o niej ostatnio TUTAJ, fajna, kupię ponownie.

25. Soraya Care & Control Maseczka drożdżowa silnie oczyszczająca, 2 x 7,5 ml - pisałam o niej TUTAJ, nie wiem, czy kupię ponownie.

26. Nivea Odżywczy balsam do ciała pod prysznic z olejkiem migdałowym do skóry suchej, 10 ml - od początku nie przekonywała mnie idea tego produktu, a użycie próbki potwierdziło te wątpliwości. Pokrywa ciało filmem, którego nie da się spłukać, a dla mnie jest on nieprzyjemny, poza tym po tym jednym użyciu powyskakiwało mi trochę krostek na udach, a nie mam wrażliwej skóry. Nie kupię.

27. Ziaja Maska anty-stres z glinką żółtą, 7 ml - zużyłam tylko jedną saszetkę, więc jeszcze za mało na konkretną opinię, ale robi dobre pierwsze wrażenie ;) może kupię ponownie.

28. Ziaja Sopot rozświetlenie Krem opalizujący cera tłusta i mieszana - próbeczka starczyła mi na 3-4 razy, więc też trochę mało na pełną ocenę, ale wydaje się, że dobrze nawilża, poprawia koloryt, nie świeciłam się po nim. Przemyślę dalszą znajomość ;)

29. Avon, Pretty Fabulous, EDT - zaskakująco długo go wyczuwałam, wyraźnie czuć watę cukrową i zielone jabłko. Jednak to nie mój zapach i nie kupię go.



I na koniec niestety jeden "niewydenkowany" produkt:

30. Avon Planet Spa Maseczka głęboko oczyszczająca pory "Tajski kwiat lotosu", 75 ml - produkt całkiem w porządku. Ma niesamowicie przyjemny zapach (mnie się kojarzy z jeżynami ;) ), działa relaksująco i wygładzająco. Niestety zapodział mi się w kosmetycznych zapasach, przez co przegapiłam jego termin ważności, na szczęście w środku pozostało kosmetyku tylko na jakieś trzy użycia, więc żal nie aż taki duży. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie.



Przy okazji pochwalę się Wam, że w tym kwartale bardzo dobrze poradziłam sobie z odwykiem zakupowym :) Na przestrzeni całego kwartału zakupiłam tylko niezbędne produkty: piankę do włosów, żel pod prysznic, małą oliwkę dla dzieci, krem Ziaja trądzik różowaty, Ajonę, antyperspirant w kulce, płyn do higieny uszu oraz w tym tygodniu szampon, maseczkę i moją ulubioną konturówkę diamentową, bo teraz mi się kończy. Dziesięć produktów, do tego potrzebnych i wykończonych, w trzy miesiące to chyba dobry wynik ;) (poza tym dostałam w prezencie tusz do rzęs, rozcieńczalnik do lakierów i trochę różnych próbek, ale one czekają na swoją kolej). Mam nadzieję, że tendencja się będzie utrzymywać, chociaż drogerie korcą ;) a zakupy to w końcu przyjemność.

Jak tam Wasze zapasy? Lubicie dalej czytać i pisać takie posty? Pozdrawiam!

sobota, 21 września 2013

Lubię kolor pomarańczowy ;) faworyci wakacji lipiec - wrzesień '13


Wakacje szkolne już dawno za nami, akademickie też już się niestety kończą. Najwyższy zatem czas na przedstawienie moich letnich faworytów. Jako że w lecie używam jeszcze mniej kosmetyków, niż normalnie, dlatego łatwiej było mi zebrać takich kwartalnych ulubieńców. Zapraszam do lektury :)


1. Avon Just play EDT 50 ml to zapach już niestety dawno niedostępny, ja chomikuję tę buteleczkę już od 2 lat, kupiłam w avonowej wyprzedaży za 20 zł. Świetny zapach, z jednej strony świeży, cytrusowy, ale z drugiej ma w sobie nutkę elegancji (myślę, że dzięki herbacie i frezji w składzie). Dobrze się w nim czuję, inne osoby wyczuwają go ode mnie dobrych kilka godzin po aplikacji. Standardowo nie rozumiem, dlaczego został wycofany, szczególnie że jego męski odpowiednik dalej jest w sprzedaży.

2. Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy. To już druga kuracja Jantarem, jaką przeprowadziłam. Efekty są troszkę inne niż poprzednio - włosy niestety dalej mi wypadają (ale też mam ogólnie teraz taki okres osłabienia), ale za to mam MNÓSTWO nowych małych włosków :) (za pierwszym razem zahamował całkowicie wypadanie, ale baby hair było trochę mniej). Na mnie działa, na pewno za 2-3 miesiące przeprowadzę kolejną kurację.

3. Avon Solutions Koloryzująco-nawilżający krem na dzień SPF 20 - pisałam już o nim TUTAJ. Bardzo go lubię, przez całe lato zastępował mi podkład, który miałam na twarzy w sumie ze trzy razy.

4. Rossmann, For Your Beauty, Masażer - "Masażer z gumowymi ząbkami. Poprawia krążenie, łączność tkanek w skórze, wygładza. Zapobiega powstawaniu cellulitu oraz niweluje już powstały." (opis z wizażu). Mam go już ponad dwa lata, więc mogę stwierdzić, że opis się sprawdza. Przez bardzo długi czas używałam regularnie i przynosił bardzo fajne efekty, teraz powróciłam do jego stosowania. Faktycznie pomaga ujędrnić skórę, wyczuwam jego pozytywne działanie. Ale trzeba uważać na naczynka!

5. Balea Feuchtigkeitsspülung Mango + Aloe Vera odżywka do włosów suchych i zniszczonych - w zasadzie używałam jej początkowo bez entuzjazmu, ale jednak regularnie i po jakimś czasie usłyszałam, że polepszył się wygląd moich włosów. Możliwe, że to przede wszystkim dzięki systematyczności (jej w stosowaniu odżywek do włosów zawsze mi brakowało), ale i tak lubię ją używać. Ma bardzo ładny zapach, jest wydajna, wystarczy użyć niewielką ilość (od koleżanki dostałam ostatnio odlewkę najnowszej, chyba już hitowej odżywki Garniera z trzema olejami i jej muszę bardzo dużo nałożyć, stąd mam porównanie). Jeśli macie do niej dostęp to polecam.

6. Manhattan Multi Effekt Eyeshadow 35Z Airy Rose - stanowił bazę mojego (ewentualnego) letniego makijażu (do tego tylko konturówka, tusz i wystarczy). Mam go już ze 2 lata, widać już denko, niestety nie wiem, czy ten kolor jest jeszcze dostępny w sprzedaży, ale jeśli tak, to może go jeszcze kupię, bo daje świetny, subtelny, codzienny efekt.

7. Esprit 219 Mango Sorbet pokazywałam już TUTAJ. Piękny, typowo wakacyjny kolor, myślę, że właśnie ten jest paznokciowym ulubieńcem lata '13.

Przypadkowo się złożyło, że sześć na siedem z nich jest w odcieniach pomarańczy - w sam raz na ciepłą porę roku :) Może któryś z wymienionych kosmetyków też jest Waszym faworytem? :) Zapraszam do komentowania! Pozdrawiam!

czwartek, 12 września 2013

Lubię recenzować! Perfecta Antybakteryjna maseczka na twarz z wyciągiem z gruszki

W ostatnim maseczkowym poście wspomniałam, że pokażę Wam maseczkę, która ostatnio nawet ;) przypadła mi do gustu. Większości z Was zapewne nie trzeba jej przedstawiać ;)


Perfecta Beauty Mask, antybakteryjna maseczka na twarz z wyciągiem z gruszki z glinką termalną do cery trądzikowej ;) Zakupiłam ją w ilości sztuk dwóch na spróbowanie w CND w Rossmannie za 1,19 zł. Dlaczego była w CND pojęcia nie mam, aczkolwiek już na wstępie zapowiem, że mam nadzieję, że można ją dostać w innych sklepach.

Co obiecuje producent:


Saszetka ma pojemność 8 ml i starczyła u mnie na 2,5 aplikacji. Całe szczęście, że kupiłam dwie saszetki, to akurat miałam na pięć użyć. Jak wrażenia? Po drożdżowej maseczce firmy Soraya to przede wszystkim ulga dla nosa ;) Maseczka pachnie faktycznie gruszką, relaksująco, choć dość delikatnie. Konsystencja jest dość rzadka, ale po rozsmarowaniu na szczęście nie spływa z twarzy, a wręcz zasycha. Po zaschnięciu jej zmycie zajmuje trochę czasu, ale i tak znowu mniej niż przy Drożdżówce ;) z Soraya. Efekty: wygładzona (ale nie nawilżona), oczyszczona buzia, pory mi się odblokowały, choć, tak jak wspominałam Wam wcześniej, na pewno największy wpływ na to miał fakt, że moja buzia bardzo dobrze odpoczęła sobie przez wakacje od podkładu. Po jednej wieczornej aplikacji obudziłam się z kilkoma małymi ropnymi zmiankami, które się na szczęście szybko zagoiły. Chcę wierzyć, że maseczka coś tam złego z cery wyciągnęła ;)


Chętnie będę czasem do niej wracać (jeśli jest dalej do kupienia) do czasu, aż nie znajdę mojego KWC ;) Używałyście? Pozdrawiam!

wtorek, 10 września 2013

Liebster Blog!

Już jakiś czas temu otrzymałam kolejną już nominację do Liebster Blog Award, tym razem od Koko Beszamel z bloga Ohh so special. Dziękuję Koko za to wyróżnienie i chętnie odpowiem na pytania, gdyż uważam, że to całkiem fajna zabawa i możliwość wzajemnego poznania się wśród Blogerek :)





 Regulamin

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Pytania od Koko:

1. Gdybyś mogła zabrać jeden kosmetyk na bezludną wyspę to byłby... i dlaczego?
Przypuszczam, że byłabym bardzo praktyczna i zabrała ze sobą po prostu uniwersalny krem pielęgnujący do twarzy i ciała. Jak to miałaby być zupełnie bezludna wyspa to w końcu nie muszę super wyglądać ;)
 
2. Największa Twoja zaleta?  

Cierpliwość. I poczucie humoru ;)
 
3. Twoje największe kosmetyczne szaleństwo to?  

Raczej jestem powściągliwa w tej kwestii, nie szaleję i nie kupuję, póki co ;), drogich kosmetyków. Niestety nie przypominam sobie niczego takiego.
 
4. W ludziach cenię sobie...

 Sympatyczny sposób bycia, tolerancję, kulturę osobistą.
 
5. W ludziach najbardziej mnie drażni...

Wywyższanie się, wulgarność.
 
6. Upragniony kosmetyk, którego zakup graniczy z szaleństwem? ;p  

Tu odpowiedzią nawiążę do punktu 3. Nie marzę o jakichś bardzo drogich kosmetykach ;)
 
7. Czego na pewno nie chcesz wypróbować (jedzonko, kosmetyk)?  

Nie podoba mi się popularny ostatnio kawior na paznokcie, wcale nie mam ochoty tego wypróbować ;)
 
8. Twoje hobby.  

Języki obce, czytanie książek i różnych, ciekawych artykułów w internecie, gotowanie, ćwiczenia (dwa ostatnie punkty ostatnio trochę zaniedbane ;) ).
 
9. Ulubiony kolor ;p  

Kiedyś odpowiedziałabym bez zastanowienia - zielony. Teraz lubię chyba wszystkie kolory ;)
 
10. Nie będę oryginalna ;p - Dlaczego prowadzisz bloga? 

Lubię sobie poplotkować o kosmetykach, ale mam niestety tylko jedną koleżankę, która ma również kosmetyczne zainteresowania, dla reszty to zupełnie nudny temat ;) więc założyłam bloga, żeby plotkować o kosmetykach z Wami :)
 
11. Najgorszy zakup kosmetyczny to... 

Zazwyczaj kupuję kosmetyki po sprawdzeniu opinii w internecie, w związku z tym buble zdarzają mi się na szczęście rzadko. Pamiętam jednak jeden meeega bubel sprzed kilku lat - Maskę do włosów z Avonu, z serii Planet Spa, chyba Greckie Morza czy coś takiego, nie nadawała się niczego, z włosów robiła na głowie gniazdo, wyrzuciłam ją po trzech użyciach ;) 


A teraz 11 nowych pytań ode mnie dla Nominowanych:
1. Masz możliwość wypić kawę z kimś znanym. Kto to będzie?
2. Miasto, które najbardziej chciałabyś zwiedzić?
3. Ulubiona wieczorynka w dzieciństwie?
4. Ulubiona zupa ;) ?
5. Ostatnio ulubiony kosmetyk?
6. Ulubiony serial/film?
7. Ulubiony słodycz?
8. Opowiedz coś śmiesznego, np. dowcip, albo wklej śmieszny obrazek :)
9. Spódniczka/sukienka czy spodnie?
10. Jaki masz kolor oczu?
11. Jakie masz plany na jutro ;) ?

I nominuję na razie tyle blogów, ale może dodam, jeśli znajdę jeszcze jakiś nowy fajny blog:
1. http://piekno-jest-w-kazdej-z-nas.blogspot.com/
2. http://helenabloguje.blogspot.com/
3. http://kosmetycznefantasmagorie.blogspot.com/
4. http://kosmetyczne-recezje.blogspot.com/
5. http://fiuubzdziu.wordpress.com/
6. http://kiniaczek78.blogspot.com/

Zapraszam do zabawy i komentowania! Pozdrawiam!
  

poniedziałek, 9 września 2013

Lubię recenzować! Avon solutions Peeling Maseczka Krem myjący 3 w 1

 

Avon Solutions Freshest pure Peeling Maseczka Krem myjący 3 w 1, czyli mówiąc krótko cuda na kiju. Byłoby pięknie (i finansowo korzystnie), gdybyśmy wszystkie kroki pielęgnacji mogły "załatwić" jednym produktem. Jako że już miałam wcześniej do czynienia z tego typu kosmetykami wiedziałam, czego się w zasadzie NIE spodziewać i de facto nie miałam w ogóle zamiaru więcej czegoś takiego kupować, ale Freshest pure trafił do mnie w jakimś wakacyjnym zestawie kosmetyków Avon. Jak już był w domu, no to zaczęłam używać...

Przepraszam za rozcięte opakowanie, rozpędziłam się przed przygotowywaniem notki ;)
Co obiecuje Avon? Kosmetyk ma być peelingiem, maseczką i kremem myjącym w jednym. Ma usuwać makijaż i zanieczyszczenia, odblokowywać zatkane pory i złuszczać martwy naskórek. Poza tym zapewnia intensywne nawilżenie i odświeżenie. Regularnie stosowana ma przywrócić skórze zdrowy koloryt. Ekstrakt z szarotki ma zapewnić nawilżenie i chronić przed wolnymi rodnikami.

Skład: aqua, kaolin, sodium methyl cocoyl taurate, silicia, alcohol denat, glycerin, bentonite, oryza sativa (rice) starch, sodium chloride, polyethylene, glyceryl stearate, pentaerythrityl tetraethylhexanoate, polysorbate 20, xanthan gum, imidazolidinyl urea, phenoxyethanol, parfum, salicylic acid, disodium edta, glycolic acid, menthol, retinyl palmitate, sorbitol, tocopherol, leontopodium alpinum flower/leaf extract, ci 77891, ci42090.

W promocji kosmetyk kosztuje w katalogu ok. 13 zł za opakowanie 100 ml. Avon ostatnio podrożał, gdyż wcześniejsze żele do mycia twarzy, które zdarzało mi się od nich mieć, kosztowały tyle samo za dwa razy większą pojemność. No chyba że płacimy za tę wielofunkcyjność ;)

Zazwyczaj nie czepiam się takich rzeczy, ale opakowanie jest zbyt wąskie do swojej znacznej wysokości, przez co jest całkowicie niestabilne. Poza tym wymaga rozcięcia, gdy jest w nim jeszcze dużo produktu. Ale nie jest to oczywiście najważniejsze.


Produkt ma kremową konsystencję, w której zatopionych jest mnóstwo zielonych drobinek (przypomina trochę pastę do zębów ;) ). Zapach miał zadatki na przyjemną świeżość, jest jednak jak dla mnie mocno alkoholowy.

Co do działania: lubię produkty do mycia twarzy właśnie z takimi drobinkami, mam przynajmniej uczucie dobrze oczyszczonej skóry. Drobinki są jednak jednocześnie zbyt słabe, jak na peeling i skóra wymaga normalnego użycia scrubu. Jako że jest to kosmetyk oparty na glince, dość szybko zasycha na twarzy i trudno go zmyć szczególnie z okolic oczu. W moim odczuciu nie nadaje się też raczej na maseczkę. Mimo zapewnień producenta, nie jest to dla mnie zdecydowanie kosmetyk nawilżający - wręcz przeciwnie, ze względu na uczucie ściągnięcia skóra właśnie po jego użyciu tego nawilżenia bardzo potrzebuje.

Kosmetyk już mi się kończy, pozostało mi go jeszcze na dosłownie kilka razy. Wystarczył na prawie trzy miesiące używania raz dziennie wieczorem. Zaobserwowałam, że trochę oczyściły mi się w tym czasie pory skóry, aczkolwiek wątpię, by w dużym stopniu przyczynił się do tego ten kosmetyk. Na pewno miał ułatwione zadanie, ze względu na to iż zaczęłam ostatnio w miarę regularnie używać maseczek oczyszczających i, przede wszystkim, od końca czerwca miałam na twarzy podkład może ze dwa razy.

Podsumowując, jako krem do mycia twarzy otrzymuję on ode mnie ocenę dostateczną, byłaby wyższa, gdyby producent nie naobiecywał funkcji peelingu, maseczki i niesamowitego nawilżenia.

Macie dobre doświadczenia z kosmetykami "kilka w 1"? Pozdrawiam!

sobota, 7 września 2013

Lubię recenzować! Soraya Care & Control Maseczka drożdżowa silnie oczyszczająca

Mimo ewidentnych problemów skórnych (dość częste wypryski, rozszerzone i zanieczyszczone pory) maseczki w zasadzie nigdy nie stanowiły regularnego punktu w mojej pielęgnacji. Zdarzyło mi się raz na jakiś czas coś na buźkę nałożyć, przy czym tym czymś była przeważnie jakaś maseczka typu Avon Planet Spa, która trafiała do mnie mniej lub bardziej przypadkowo. Skądinąd tę słynną szarą avonowską maskę z Minerałami Morza Martwego dosyć lubiłam, ale przez regularność stosowania, a w zasadzie jej brak, nigdy nie przynosiło to jakichś większych efektów.

Kiedy założyłam bloga trwała akurat akcja w Rossmannie -40%, w trakcie której, przede wszystkim ze względu na zachęcające ceny, zakupiłam sobie kilka saszetkowych maseczek na wypróbowanie (pokazywałam je TU - to jedna z moich pierwszych notek :) ). Maseczki swoje znowu przeleżały, ale wreszcie się za nie wzięłam i muszę przyznać, że stosuję je w tej chwili dosyć regularnie. Czy przynoszą efekty?


Maseczka firmy Soraya z serii Care & Control stanowić ma drugi krok w pielęgnacji proponowanej przez producenta. Ja pozostałych kosmetyków z tej serii nie posiadam. Za pojemność 2 x 7,5 ml zapłacimy ok. 3 zł.
Co producent pisze o kosmetyku na opakowaniu?


Być może zużycie jednej saszetki to za mało na rozsądną ocenę, aczkolwiek kilka rzeczy byłam w stanie zaobserwować. Przede wszystkim, w porównaniu do pozostałych maseczek, które już wypróbowałam, ten kosmetyk jest bardzo wydajny. Całe opakowanie wystarczyło mi bowiem aż na 7-8 zastosowań (należę do osób aplikujących wszelkie kosmetyki w granicach rozsądku, ale jednocześnie dokładnie ;) ).
Maseczka jest w kolorze mlecznym, ma jak dla mnie lekko klejącą konsystencję, nie zasycha na twarzy, ale później bardzo ciężko ją zmyć - na pewno nie jest to możliwe letnią wodą, tak jak poleca producent, gdyż pozostaje na twarzy bardzo mocno wyczuwalna warstwa śliskiego filmu. Niestety zapach jest typowy dla kosmetyków z drożdżami, dla mnie nieprzyjemny.

A czy przynosi efekty? Skóra po jej zmyciu jest gładka w dotyku, lekko ściągnięta, wymaga użycia kremu. Osobiście nie zauważyłam jednak niestety ściągnięcia porów i ich oczyszczenia. Nie zaobserwowałam również wygładzenia nierówności skóry (swoją drogą to zapewnienie producenta pozostawia dla mnie szerokie pole dla interpretacji ;) ). Wydaje mi się jednak, że minimalnie przyspieszyła gojenie się ropnych nieprzyjaciół.

Raczej jej ponownie nie kupię, gdyż kolejna maseczka od innego producenta przypadła mi bardziej do gustu. Jaka? To okaże się w jednej z kolejnych notek ;)

Stosowałyście te maseczki? Macie swoje hity dla skóry zanieczyszczonej? Pozdrawiam!

niedziela, 1 września 2013

Lubię recenzować! Żele pod prysznic Balea

Szał na kosmetyki Balea w blogosferze trwa dalej w najlepsze ;) i mnie się trochę udzielił, ale w granicach rozsądku ;) pozwalających przy tym na, tak mi się wydaje, obiektywną recenzję. Co myślę tym razem o tych niemieckich żelach pod prysznic?


Już na pierwszy rzut oka kosmetyki bardzo do siebie zachęcają. Wiadomo, opakowanie pod względem marketingowym to rzecz bardzo ważna i tu widać staranie producenta. Mimo iż uważam siebie za osobę odporną na "czar ślicznego opakowania", muszę stwierdzić, że grafika etykiet jest wyjątkowo udana, wakacyjna, soczysta i może stanowić w pewnym sensie ozdobę łazienkowej półki. Zapowiada również egzotyczne doznania zapachowe...


Właśnie, co z tymi zapachami, za które Balea jest tak bardzo chwalona? Oba żele pachną dla mnie jak soki multiwitamina, owocowo, aczkolwiek co nieco sztucznie. W wersji "Brazylijskie mango" czuć trochę bardziej "pomarańczowe" owoce, z nakierowaniem chyba na widoczny na etykietce grejpfrut, ale w słodkiej wersji. W niebieskiej "Marakui" nie umiem natomiast "wyczuć" jakiegoś konkretnego owocu, po prostu pachnie jak egzotyczny napój ze sklepowej półki ;)


Na zdjęciu zauważyłam, że żel przypomina mi trochę z wyglądu płyn do płukania ;)

Co do właściwości, żele są po prostu rzadkie. Przypuszczam, że są przez to stosunkowo mało wydajne. Ja do mycia się używam zawsze rękawicy kąpielowej, dlatego może tego aż tak bardzo nie zauważam (na rękawicy pienią się w miarę, bez - kiepsko). Skład dla zainteresowanych jest dość długi, na drugim miejscu SLS, aczkolwiek nie mają jakiegoś mocnego działania wysuszającego - w przypływie lenistwa mogę sobie pozwolić na pominięcie balsamu.

Jaka jest moja ogólna ocena tych kosmetyków? Są w porządku, szczególnie biorąc pod uwagę ich oryginalną cenę w drogerii DM, czyli 65 centów. Nie są to natomiast na pewno najlepsze żele pod prysznic z najładniejszymi zapachami, jakie miałam okazję dotąd stosować. Jeśli ktoś ma do nich w miarę łatwy dostęp w dobrej cenie - jak najbardziej można. Ale gór dla ich zdobycia bym nie przenosiła ;)

Miałyście już okazję je stosować? Pozdrawiam!