Obserwatorzy

niedziela, 22 czerwca 2014

Lubię Green Pharmacy! Czyli cierpliwość popłaca...


Jako dziecko miałam pięknego, spektakularnie grubego warkocza. Niestety wraz z dojrzewaniem włosy mi się bardzo mocno przerzedziły, nie pomogli na to dermatolodzy, endokrynolodzy, litry wcierek i leków na receptę. Musiałam się pogodzić z tym, że nie mam już tak pięknej fryzury. Wraz z zwiększającym się zainteresowaniem kosmetykami zaczęłam już sama świadomie (nie przez Mamę czy lekarzy) sięgać po odżywki i inne mazidła. Bardzo zadowolona byłam z efektów, które przyniosła mi pierwsza kuracja Jantarem. Druga, po kilku miesiącach nie zakończyła się już tak spektakularnie, a ja sięgnęłam po wcierkę, którą otrzymałam od koleżanki. Tak o to, na początku zupełnie nie regularnie, zaczęłam używać dzisiejszego bohatera.


Eliksir ziołowy do włosów wzmacniający, przeciw wypadaniu Green Pharmacy mieści się w sporej, 250-mililitrowej buteleczce, która wg informacji na Wizażu kosztuje ok. 8 zł. Flaszka jest plastikowa, podobnie jak lubiane przeze mnie szampony tej marki utrzymana jest w stylu aptecznym. Mimo swoich gabarytów jest zadziwiająco wygodna w trzymaniu. Również spray/ dozownik spisuje się bez zarzutów, nie zacina się, dozuje dość dużą, ale odpowiednią ilość płynu w zamierzone miejsce, nie rozchlapuje wcierki po całej łazience. Pod koniec stosowania jest trochę trudniej z psikaniem, ale trzymając butelkę w pozycji pionowej można dalej swobodnie aplikować. Butelka jest na tyle funkcjonalna, że na pewno ją sobie zostawię. Płyn jest całkowicie przezroczysty, ma przepiękny, choć bardzo delikatny i nieutrzymujący się niestety na włosach zapach.


Jak widać wyżej skład cieszy oko, dlatego z chęcią po ten preparat sięgam. Mam go od października, przyznaję się bez bicia, że na początku używałam bardzo nieregularnie. Koło grudnia/stycznia zaczęłam używać go codziennie, później również w trochę zwiększonej ilości (i wtedy zaczęłam dostrzegać największe efekty), teraz aplikuję go co 2-3 dni. Co istotne, stosuję go trochę inaczej, niż zaleca producent. Jako że myję włosy codziennie rano, gdyż dość szybko się przetłuszczają (a w czasach kofeinowej Balei Professional było to przetłuszczanie się wręcz chorobliwe) i to przetłuszczanie jest taką moją małą fobią, spryskuję skórę głowy preparatem tylko wieczorem, krótko go wmasowując. W ogóle nie stosuję go na długość włosów.


A jakie są efekty? Można je zobaczyć na pierwszym zdjęciu, po jakichś dwóch-trzech miesiącach pojawiło się dość dużo baby hair, szczególnie widocznych na skroniach, ale przez przedziałek też się przebijają :) Wypadanie włosów się zmniejszyło, choć nie zostało całkowicie zahamowane (wiadomo, że mają na to wpływ także inne czynniki). Eliksir nie wpływa moim zdaniem negatywnie na obciążenie czy przetłuszczanie się włosów, jest łagodny dla skóry głowy, nawet wydaje mi się, że koi moje epizodyczne problemy z łupieżem.

Mimo wszystko na razie nie sięgnę po niego ponownie. Mam w zapasie jeszcze dwie buteleczki Jantara, którym po dłuższej przerwie z chęcią dam ponownie szansę (korzystając z pomocy tej buteleczki GP :) ), a później na pewno zamówię wreszcie wcierki Babuszki Agafii. Ten kosmetyk polecam jednak wszystkim, którzy chcieliby spróbować tej taniej alternatywy dla rosyjskich ziołowych hitów - ja jestem zadowolona, no i nauczył mnie też cierpliwości ;)

Miałyście okazję stosować? Co stosujecie przeciwko wypadaniu włosów? Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Nigdy nie miałam. Moje włosy ostatnio bardzo mało wypadają więc jestem w niebo wzięta :D.

    OdpowiedzUsuń