Obserwatorzy

środa, 12 marca 2014

Lubię malować paznokcie! Avon Art Orange


Z avonowymi lakierami to jest tak, że albo są super, albo totalnie beznadziejne. Na szczęści będący z moim posiadaniu już prawie dwa lata Art Orange należy do tej pierwszej grupy.

Lakier ma nietuzinkowy odcień pomarańczu - zgaszonego, brudnego, brązowawego - moim zdaniem idealnie pasującego do jesiennych liści. W związku z tym prawdopodobnie użyłam go teraz po raz ostatni w tym sezonie ;)


Lakier nakłada się bezproblemowo, nie smuży, kryje całkowicie przy drugiej warstwie, szybko schnie. Żeby nie było totalnie różowo - dość szybko ściera się na końcówkach, ale ja pracuję na komputerze, więc to pewnie się do tego przyczynia. Na podkreślenie zasługuje bezproblemowe zmywanie - to jeden z najłatwiejszych i najszybszych do zmywania lakierów w mojej kolekcji - nie brudzi skórek i nie odbarwia płytki.


Bardzo go lubię, to jeden z moich lakierowych ulubieńców, jednak ewidentnie przypisany jest do sezonu jesienno-zimowego, na wiosnę i lato w ogóle go nie stosuję. Lubicie takie przybrudzone odcienie? Pozdrawiam!

niedziela, 9 marca 2014

Lubię zakupy! Luty 2014



Cały styczeń grzecznie omijałam drogerie i nie przygarnęłam żadnego ślicznego kolorowego opakowania ;) W lutym nadrobiłam zaległości ;)

Główną część mojej rozpusty stanowiło zamówienie z Avonu. W świetnej cenie (6,99 zł) zakupiłam skuszona bardzo dobrymi opiniami na Wizażu do spróbowania Głęboko oczyszczający peeling do twarzy z Planet Spa z serii z Minerałami Morza Martwego. Poza tym zamówiłam moją ulubioną Diamentową konturówkę do oczu w kolorze Brown Sugar (12,99 zł). Z ofert dla konsultantek przygarnęłam żel pod prysznic z Naturalsa Malina i Hibiskus (3,99 zł), perfumetkę Slip Into... Daring (8,99 zł) oraz wielki zestaw nowości (72,99 zł), w którego skład wchodzą: nowa hitowa woda perfumowana Avonu Femme, Skin So Soft Olejek do ciała w sprayu, Krem CC SPF 20 Nude, Szampon zwiększający objętość i Płyn do kąpieli (nie ma na zdjęciu - Mama przygarnęła), Naturals Balsam do ciała Róża i czekolada oraz Avon Care Glicerynowy krem do rąk i paznokci o zapachu magnolii. Z nie-avonowych nowości pojawiły się u mnie znany i lubiany przeze mnie szampon pokrzywowy z Green Pharmacy oraz hitowe rybki Dermogal A+E. Od Mamy dostałam jeszcze Intensywnie nawilżający balsam do ust z masłem kakaowym z Himalaya Herbals.


Na moje problemy z włosami spowodowane najprawdopodobniej przez Baleę z kofeiną postanowiłam sprawić sobie trzy kosmetyki z DM-u: szampony Alverde: Ultra Sensitive i przeciwłupieżowy (oba 1,95 euro / 200 ml) oraz suchy szampon z Balei (ok. 2,30 euro). Suchy szampon kupiłam po raz pierwszy, użyłam go trzy razy i doszłam do wniosku, że nie jest dla mnie, więc oddam go koleżance, które suche szampony chętnie używa.

Zapasy potwornie odnowione, postanowiłam przynajmniej do Wielkanocy nic nie kupować, post raz na jakiś czas dobrze robi ;) Szczególnie, że większość nowości będzie musiała poczekać na swoją kolej.

Znacie któryś z wymienionych produktów? Pozdrawiam!

wtorek, 4 marca 2014

Lubię zużywać! Wykończone w styczniu i lutym 2014 z mini recenzjami






Szczęśliwie udało mi się wykończyć kilka kosmetyków w pierwszych dwóch miesiącach tego roku. Swoją drogą czas leci potwornie :( Wyjątkowo wśród wykończonych pojawiły się aż trzy kosmetyki do makijażu, co w moim przypadku jest niezwykłą rzadkością ;)

Oto lista kosmetyków z mini recenzjami:
1.  Naomi EDT od Naomi Campbell to jeden z moich ulubionych zapachów, jakie miałam do tej pory. Bliżej opisałam go TUTAJ. Prawdopodobnie kupię ponownie, pewnie na allegro, bo tam bywa w przyjaznych cenach.

2. Avon, Podkład rozświetlająco - antystresowy, 30 ml - Miałam prawdopodobnie odcień Nude - niestety oznaczenie błyskawicznie starło się z buteleczki. Średniak, nie zauważyłam działania antystresowego ;) ale z braku laku może być. Nie wiem, czy kupię ponownie.

3. Isana Krem do ciała z oliwą z oliwek, 500 ml - bardzo fajny krem, ulubieniec szczególnie mojego TŻ-a. Ja mam zapas kremów do ciała, ale prawdopodobnie przynajmniej ze względu na TŻ-a jeszcze się u nas pojawi.

4. Avon, Diamentowa konturówka do oczu, Brown Sugar - doskonała, już nie pamiętam, którą sztukę zużyłam. Oczywiście mam już kolejną.

5. Manhattan Multi Effekt Eyeshadow 35Z Airy Rose - cień do powiek idealny na co dzień i do stosowania solo. Służył mi przez ok. 2,5 roku. Na razie mam inny cień w podobnym kolorze, zresztą nie wiem, czy jeszcze ten jest dostępny w sprzedaży, więc nie wiem, czy kupię ponownie, ale byłam zadowolona :)

6. BeBeauty, Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu skóra wrażliwa z Biedronki - produktu nie trzeba przedstawiać, ja jestem jego fanką i używam w dalszym ciągu.

7. i 8. Balea Proffesional Coffein szampon i odżywka , o których niedawno pisałam. Jedne z bardziej niewydajnych produktów, jakie miałam okazję stosować, odkąd bardziej świadomie dokonuję zakupów. Spowodowały u mnie łupież i przetłuszczanie się włosów. Jedno wielkie NIE.

9. Eveline, Bio Depil, Ultradelikatny krem do depilacji skóry wrażliwej 9 w 1 - bardzo fajny kosmetyk, z zadowalającym mnie działaniem, nie podrażnia, w dobrej cenie. Na razie mam coś innego (i trochę gorszego), pewnie kiedyś wrócę. Godny polecenia.

10. GAL, Dermogal A + E - wspaniały, cudowny, odkrycie ostatnich miesięcy :) Napisałam o nim epopeję w poprzednim poście :) Oczywiście zakupiłam kolejne opakowanie.

Nie planowałam takiej ładnej zaokrąglonej liczby :) Ze zużyć jestem zadowolona, mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach będzie dalej tak fajnie szło, gdyż moje zapasy potwornie się ostatnio powiększyły, ale o tym w kolejnym poście :) Znacie któryś z tych kosmetyków? Pozdrawiam!

niedziela, 2 marca 2014

Lubię projekty! Dermogal A+E zakończony

 

Połowa rozpoczętego 1. grudnia projektu pielęgnacyjnego dobiegła końca. W ciągu dwóch i pół miesiąca używałam regularnie, aczkolwiek z przemyślanie zmienną częstotliwością wygrane w rozdaniu u Kyariss kapsułki żelatynowe Dermogal A+E. Na dowód puste blistry ;)


Za miejsce kontrolne wybrałam czoło. Dla przypomnienia stan z pierwszego dnia:






Opisując słowami: wielki, czerwony krater po ropnym wrogu (nieprzyjaciel to za mało powiedziane ;) ) sprzed miesiąca, dość dużo ropnych grudek podskórnych, mimo stosowania żelu do mycia twarzy z Biodermy, regularnych pilingów i (trochę mniej regularnych) maseczek dość mocno zanieczyszczone pory. Cera z lekką skłonnością do świecenia się.

Oczywiście na początku zastanawiałam się, czy stosowanie olejku do mojej raczej tłustej i zanieczyszczonej cery jest dobrym rozwiązaniem, ale powołując się na super recenzje w internecie postanowiłam zaryzykować i rozpocząć codzienną kurację, z zastrzeżeniem, że mogę modyfikować częstotliwość użytkowania.

Pierwszy blister, czyli 24 rybki, używałam codziennie. Oczywiście w nos rzuca się dość charakterystyczny zapach, mnie przypominający zjełczałe orzechy włoskie. Osobiście nie jestem szczególnie wrażliwa na zapachy maści czy kosmetyków, mając z tyłu głowy, że w końcu ma mi to pomóc ;) , ale wyobrażam sobie, że dla niektórych wrażliwców ten zapach może uniemożliwiać używanie. Na szczęście już teraz mogę powiedzieć, że zapach okazał się dla mnie jedyną wadą rybek, a w dodatku pod koniec opakowania już w ogóle mi nie przeszkadzał.

Przy pierwszych dwóch użycia bardzo zaskoczyło mnie to, że moja, jak mi się wydawało, tłusta cera twarzy błyskawicznie "wypiła" zawartość całych kapsułek. Od trzeciego dnia jedna rybka wystarczała mi już na twarz, szyję i dekolt i de facto mogłaby mieć dla mnie przynajmniej o 1/3 mniejszą pojemność. Co bardzo istotne, mimo że po aplikacji twarz jest oczywiście tłusta, to codziennie rano budziłam się z gładziusieńką, zupełnie nie tłustą buzią - kosmetyk był całkowicie wchłonięty, a skóra ładnie wypoczęta :)

Dość szybko zaczęłam zauważać też kolejne zmiany. Poniżej zdjęcie po dwóch tygodniach używania:



Przez dwa tygodnie nie pojawił mi się żaden nowy wyprysk, a grudki zaczęły się zmniejszać. Już wtedy zauważyłam również ogólne odżywienie i lekkie pojędrnienie skóry buzi.


Po kolejnych dwóch tygodniach poprawiła się też sytuacja z porami. Widoczny na zdjęciu czerwony strupek, to przyznaję się bez bicia, wina własna ;) Już pod koniec pierwszego blistra zauważyłam, że skóra jakby zaczęła się "nasycać" olejkiem i poczułam potrzebę używania go rzadziej. Co na pewno istotne, kilkakrotnie poczułam charakterystyczne dla przesuszonej cery ściągnięcie, mimo jednoczesnego uczucia odżywienia skóry. Postanowiłam zatem drugi blister używać co drugi dzień, na przemian ze stosowanym wcześniej bez przerwy Kremem na dzień i na noc do cery suchej i zmęczonej z bio olejkiem z awokado od Ziai.
W połowie drugiego blistra (niestety nie zrobiłam zdjęć) skorygowałam użytkowanie olejku na co trzeci dzień i to jest chyba najlepsza opcja dla mojej cery. Co ciekawe, olejek w dalszym ciągu wchłaniał się do ładnego matu rano, a po użyciu kremu od Ziai, mimo że przed używaniem Dermagolu miałam taki sam rezultat, często budziłam się z przetłuszczoną buzią.
Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia z pierwszego dnia po skończeniu opakowania:




Mam nadzieję, ze różnica jest widoczna: praktycznie brak grudek podskórnych , mocno oczyszczone (chociaż dalej widoczne) pory skóry (w tym miejscu być może warto wspomnieć, że skończyła mi się Bioderma i zaczęłam używać innego, wielokrotnie tańszego żelu do mycia twarzy do cery normalnej, ale o tym innym razem), wyczuwalne uczucie odżywienia i pojędrnienia skóry. Lekko zbielała blizna między brwiami, chyba myślałam, że olejek na bliznę podziała lepiej, ale i tak jestem zadowolona.

Przy okazji wspomnę, że przez cały czas rano niezmiennie stosowałam bardzo mi pasujący Krem redukujący podrażnienia trądzik różowaty z serii Ziaja Med.

Oczywiście po zakończeniu opakowania pobiegłam do apteki po nowe pudełeczko, dostałam bez problemu w akurat drugiej aptece, do której zajrzałam. Cena to 12,99 zł - jak najbardziej dobrze zainwestowane pieniądze.

Myślę, że na koniec warto wspomnieć, że przez ostatni tydzień stosowałam na noc inny olejek, który w niewielkiej ilości dostałam na wypróbowanie od koleżanki i którego używanie prawdopodobnie zaowocowało nowymi grudkami (piszę prawdopodobnie, gdyż próbuję również inny kosmetyk na rano, ale skłaniam się w kierunku tego olejku). Z przyjemnością powrócę teraz do rybek Gala i polecam wypróbowanie ich wszystkim, którzy zmagają się z problemami skórnymi. Pozdrawiam!