Obserwatorzy

czwartek, 1 maja 2014

Lubię recenzować! Szampony, które uratowały moją głowę po baleowej tragedii


W jednym z ostatni postów przedstawiłam szampon i odżywkę Balea Professional z serii Coffein. Już w tym poście opisałam negatywne skutki ich używania, które pod koniec opakowań jeszcze bardziej się nasiliły. Po ich wykończeniu tłusty łupież zamienił się w suchy, przez co przez jakiś tydzień miałam obsypane białym pyłem ramiona :-/ a sytuacja taka nie miała u mnie miejsca przynajmniej z 15 lat.

Trzeba było przystąpić do ratowania głowy. Zgliszcza po produktach z drogerii DM ugasiłam... produktami z drogerii DM :D Z przyjemnością przedstawiam Wam dziś produkty, które wyleczyły i ukoiły moją skórę głowy.


Szampon Ultra Sensitive poleciła mi koleżanka, która często boryka się z problemami skóry głowy. Butelka o pojemności 200 ml kosztuje, jak chyba wszystkie szampony Alverde (w tej pojemności) 1,95 euro. Butelka jest zgrabna, dzięki zupełnie płaskiej nakrętce można ją stabilnie postawić "na głowie", przez plastik widać, ile produktu jeszcze zostało.


Producent zapewnia o nawilżających właściwościach pochodzenia naturalnego na bazie cukrowej i pszenicznej. Szampon jest wolny od substancji koloryzujących, zapachowych, konserwujących, a także od olejków eterycznych i ziół, dzięki czemu nadaje się dla alergików.


Szampon jest niemal zupełnie przezroczysty, prawie bezzapachowy (zapach jest bardzo delikatny, taki "wodny"). Dobrze się pieni, poza tym świetnie zmywa oleje (dwukrotne użycie całkowicie zmywa wszystko, co potrzeba po całonocnym olejowaniu). Jest to taki szampon, który raczej wymaga użycia odżywki po myciu, ale faktycznie działa kojąco na skórę głowy i stał się moją pierwszą deską ratunku.


Kiedy tłusty łupież zaczął się wysuszać i sypać masowo z głowy sięgnęłam dodatkowo po Szampon przeciwłupieżowy Heilerde (Ziemia lecznicza). Według producenta kosmetyk dzięki zawartości właśnie ziemi leczniczej i innych naturalnych dodatków zwalcza łupież już od pierwszego użycia. Na zamknięciu widnieje informacja, że nadaje się do włosów farbowanych.



Szampon ma dość specyficzną konsystencję i kolor - takie dość glinkowe. Również zapach jest nietypowy, słodkawy, ale delikatny. Mnie się dość podoba, ale przypuszczam, że znajdą się osoby, którym będzie przeszkadzał.


 Również ten szampon bardzo przypadł mi do gustu i jestem przekonana, że przyczynił się do szybszej regeneracji mojej łepetyny.

Oba szampony z Alverde stosunkowo szybko się zużywają, ale przyczynia się do tego na pewno nie za wielka pojemność (wspomniane 200 ml).

Trzecim, uzupełniającym kosmetykiem był znany już przeze mnie wcześniej produkt z podstawowej serii Balei - Szampon rewitalizujący Rozmaryn i melisa do włosów normalnych i lekko przetłuszczających się.

Tak, jak i wcześniej, świetnie oczyszcza włosy i faktycznie spowalnia przetłuszczanie się. Jest bardzo wydajny, a 300 ml butla kosztuje zaledwie 0,65 euro. Więcej możecie o nim przeczytać TUTAJ.

Moja skóra i włosy mają się już znacznie lepiej. W międzyczasie zdążyłam zużyć Szampon z Balei i dzisiaj wykończyć Szampon Ultra Sensitive. Dalej będę zużywać moje zapasy, ale na pewno po te szampony sięgnę wcześniej, bądź później ponownie i polecam je wszystkim borykającym się z łupieżem i nadmiernym przetłuszczaniem się skóry głowy. Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Takie tanie, a potrafiły uratować z niezłej opresji:) Będę o nich pamiętała, bo po szamponie Seboradinu Regenerującego zauważam coraz częściej lekki, przesuszony łupież przy linii czoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogna jak tylko masz możliwość i dostęp, polecam spróbować. Ryzyko przez cenę niewielkie :)

      Usuń