Obserwatorzy
wtorek, 5 sierpnia 2014
Lubię zakupy! Druga część lipcowych nowości, tym razem niemieckich
Dość spory haul z Polski pokazywałam już wcześniej TU. Dziś nabytki, które poczyniłam na przestrzeni całego miesiąca w Niemczech.
Wyjeżdżając na weekend do Polski chciałam zabrać ze sobą jakieś chusteczki do demakijażu, żeby nie brać i grożącej wylaniem butelki z płynem micelarnym (BeBeauty zrobiło mi już nie raz mokrą "niespodziankę" w torbie), i wacików. A że byłam akurat w Primarku (do którego chadzam zdecydowanie zbyt często ;) ), to chwyciłam dwupak ichniejszych chusteczek w cenie 1,50 euro. Po kilkukrotnym wypróbowaniu stwierdzam, że na mój minimalistyczny letni makijaż sprawdzają się dobrze.
Mimo że już od dawna stosuję ałun, a ostatnio zakupiłam inny dezodorant bez aluminium, to jednak na te potworne upały zdecydowałam się zakupić tradycyjną Rexonę w sprayu. Jako że wydawało mi się, że spray zaginął gdzieś na mieście w akcji, to kupiłam jeszcze jedną sztukę, po czym się okazało, że zostałam jednak z dwoma. Przypuszczam, że je jednak spokojnie zużyję, bo wydajnością nie grzeszą.
W Lidlu niemieckim (nie mam pojęcia, czy były one też w Polsce) zobaczyłam żele pod prysznic Cien, ewidentnie inspirowane słynnymi Treaclemoon. Oryginałów nie miałam (człowiek się w Niemczech skąpy robi i niecałe 4 euro za 500 ml w porównaniu do innych żeli to wydaje się majątkiem ;) ), ale postanowiłam sięgnąć po te lidlowe "podróbki". Śmieszny koszt butelki to 1,11 euro/500 ml. Wzięłam kokosowy i malinowy. Oba zapachy rozeszły się w mig, pozostał tylko imbirowy, który niestety przypominał zapachem płyn do mycia naczyń (a obwąchany przeze mnie imbirowy oryginał od Treaclemoon pachnie właśnie zabójczo). Używam już od dawna kokosowego i jest w porządku.
Skończyły mi się olejki do ciała, więc wzięłam jednak dzidziusiową oliwkę z DM-u (ok. 1,50 euro / 250 ml), a że była promocja w Rossmannie na kosmetyki Alterry, to porwałam również olejek migdały i papaja (ok. 3,20 euro).
Postanowiłam poza tym wreszcie zacząć stosować porządną bazę pod lakier do paznokci, bo stan moich pazurków po zmyciu lakieru woła o pomstę do nieba. Pod wpływem sympatycznej niemieckiej youtuberki NatBittersweet zdecydowałam się na p2 i ich Base + Care Toap (ok. 1,75 euro / 10 ml) i póki co jestem bardzo zadowolona.
Ta część zakupów (pomijając polskie nabytki) sama w sobie stanowi dużo nowości, jak na jeden miesiąc u mnie, a tu znowu jadę do Polski i na pewno nazwożę mnóstwo kosmetyków, zważywszy że złożyłam już pierwsze zamówienie na rosyjskie cuda :) Ech no cóż, będę pościć po wakacjach ;) Jaku Was z nowościami? Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja staram się ograniczać:) Staram to jest dobre słowo:D
OdpowiedzUsuńJa na ogól też się STARAM, w ostatnich tygodniach z praktyką wygląda inaczej ;)
Usuńja wolę omijać drogerie, bo mam wszystko a jak wejdę to i tak zapełnię koszyk
UsuńMoże warto przed wizytą w drogerii robić listę zakupów i kupić faktycznie TYLKO to, co na niej jest... czasem mi się udaje ;)
Usuń